TAJEMNA DOKTRYNA KHMERÓW
Paul Brunton
Opuść ciernisty gąszcz i wspinaj się po kruchej bambusowej drabinie. Kilka drewnianych stopni prowadzi do dużej chaty krytej trawą. Ta ostatnia zbudowana jest na palach wbitych na około dwa metry w ziemię – to sposób wznoszenia domów, który dominuje we wschodnich wioskach Kambodży. W rejonach, gdzie uprawa roli wspierana jest przez rzekę Mekong, zarówno domy, jak i ich mieszkańcy byliby zalewani przez wielkie doroczne powodzie, gdyby nie ta podniesiona architektura. Na rozległych obszarach leśnych jest ona również skuteczną ochroną przed dzikimi tygrysami, które nie wahają się próbować wdrapać do lekko zbudowanych chat.
W tym niewielkim wykarczowanym miejscu, wśród gęstych drzew i zarośli, osiedlili się mnisi, którzy niedawno powrócili – po setkach lat nieobecności – by zamieszkać w cieniu Wat, wielkiej świątyni Angkoru. Postawili niewielką wioskę i dziś, po odczekaniu na złagodzenie upalnego popołudnia, wchodzę tam jako ich gość. Czytaj dalej